Pewnej niedzieli, po Mszy św. odprawionej we wspólnocie Hallelu Jah, w trakcie ogłoszeń, zobaczyliśmy po raz pierwwszy s. Immaculatę, która opowiadała o budowanej na Ukrainie świetlicy dla dzieci i młodzieży.
To był czas przed świętami chyba wielkanocnymi. Moje koleżanki ze wspólnoty organizowały kiermasz, którego zbiórka przeznaczona była na wyprawienie w drogę dziewczyny, która wybierała się na misje. Część zebranych pieniążków przeznaczona została także na pomoc przy budowie świetlicy w Koziatyniu. Po mszy chwilę rozmawiałam z s. Immaculatą, która była wtedy krótko po operacji, cierpiąca jeszcze z powodu bólu. Wzruszyła mnie swoim poświęceniem i oddaniem dla innych. Pomimo bólu, myślała o potrzebach dzieci i młodzieży na Ukrainie.
To pojawienie się Siostry Immaculaty, mówiącej o potrzebach Ukrainy, rozpaliło moje serce pragnieniem poznania mieszkańców Koziatynia, oraz chęcią przyjścia im z pomocą.
Siostra także przy okazji kolejnych spotkań, opowiadała o bardzo skromnym życiu mieszkańców, o ich szczerej gościnności jak i o strachu, który jest w nich zakorzeniony poprzez panujący tam ustrój polityczny. Wpomniałą, że zaangażowanie mieszkańców w życie Kościoła jest bardzo słabe.
Na początku organizowaliśmy kiermasze i zbiórki, aby choć w minimalny sposób wesprzeć, zorganizowaną przez siostry, budowę świetlicy dla dzieci i młodzieży na Ukrainie, a dokładnie mówiąc w Koziatyniu. Zbieraliśmy dla dzieci zabawki, artykuły papiernicze, ubranka. Modliliśmy się za Kościół na tej ziemi.
Poruszeni troską o Kościół na tej ziemi, zasmuceni małą znajomością Boga, który jest Miłością, zapragnęliśmy przyjść z pomocą naszym braciom w wierze na Ukrainie.
Wraz z Anią zaczęłyśmy się wspólnie modlić za Ukrainę. I tak doszliśmy do etapu wyprawy grupy misyjnej do Koziatynia , z księdzem biskupem A. Siemieniewskim na czele.
Magda